byłam wczoraj na koncercie (jesli można nadać temu wydarzeniu tak szczytne miano) brata.
On własciwie to grał z kumplami tylko jeden kawałek gunsów- sweet child o'mine,
ale naprawde sa swietni!!! No, może basista zaniża im poziom...;P Ale to nieistotne.
ja jak zwykle jechałam na niego, wszystkie potknięcia mu wypomniałam, i nawet
nie pochwaliłam, a przecież jestem zachwycona! I wczesniej też tak mówiłam- że nie
wiem czy przyjdę, bo sama i tylko na chwilę... No ale w końcu zebrałam parę znajomych... Myslę tak sobie,
że gdyby ktos odnosił się do mnie tak jak ja do innych, to myslałabym, ze mnie nie lubi;P
a przecież tak nie jest... czemu nie potrafię być serdeczna? Ukrywam się pod pancerzem
zgryzliwosci. Przed czym? Dobra, ja wiem. Chciałabym to zmienić, ale to cholernie trudne
jest!
A pod zdaniem PadaPada się podpiszę ;)
kiedy słońce świeci tak mocno
kiedy tyle dziecięcych twarzy
czeka na Twój uśmiech i słowo
nie umiera się
kiedy tyle dróg przed nami
tyle piosenek nie zaśpiewanych
NIE ROZUMIESZ?
TEGO SIĘ NIE ROBI...\"
tez nie mozna. wogole nie mozna majac lat 20! :(
// pancerze sa glupie. ale czasem ratuja...
Dodaj komentarz