Jednak nie zepsute kobiety sa instynktownie monogamiczne. Mężczyzni nie....
Nie ma co udawać. Mężczyzni po prostu takimi nie sa. Taka maja zwierzęca naturę.
Monogamia (choć od dawna jest fundamentalna dla naszych odziedziczonych pojęć)
dla nas, mężczyzn, jest fragmentem „objawionej" etyki, zgodnej z wiara, a nie z
ciałem. Każdy z nas mógłby zdrowo spłodzić, w ciagu naszych ponad trzydziestu
lat pełnej męskosci, kilkaset dzieci, i to czerpiac z tego przyjemnosć. To upadły
swiat i między naszymi ciałami, umysłami i duszami nie ma harmonii.
Żaden mężczyzna, choćby najszczerzej kochał swoja narzeczona i pannę młoda w
młodosci, nie jest jej wierny jako żonie mysla lub ciałem bez swiadomego udziału
woli, bez samozaparcia- zbyt nielicznym się o tym mówi — nawet tym, którzy
zostali wychowani „w Kosciele". Ci spoza niego zdaje się rzadko o tym słysza.
Kiedy znika pozłota albo tylko lekko się sciera, mysla, że popełnili bład i że
wciaż musza szukać prawdziwie bratniej duszy. Prawdziwa bratnia dusza nazbyt
często okazuje się pierwsza pociagajaca seksualnie osoba, jaka się nadarzy.
Ktos, kogo mogliby poslubić z wielkim dla siebie pożytkiem, gdyby tylko... Stad
rozwód, żeby dostarczyć owego „gdyby tylko". I oczywiscie z zasady maja rację:
rzeczywiscie popełnili bład. Jedynie bardzo madry mężczyzna pod koniec swego
życia mógłby trafnie osadzić, która sposród wszystkich możliwych kandydatek
powinien był poslubić ku swemu największemu pożytkowi. Prawie wszystkie
małżeństwa, nawet te szczęsliwe, sa błędami: w tym sensie, że prawie na pewno
(w doskonalszym swiecie lub przy nieco większej ostrożnosci na tym, bardzo
niedoskonałym) oboje partnerzy mogliby sobie znalezć odpowiedniejszego
towarzysza, Lecz „prawdziwa bratnia dusza" to ta, za która się wyszło, my prawie
nie dokonujemy wyboru: robi to życie i okolicznosci (chociaż jesli istnieje Bóg,
musza to być jego instrumenty lub pozory).
To dalej Tolkien, bo ciężko, żeby sama pisała takie rzeczy;) ale dalej będzie bardziej osobiscie:)
Dodaj komentarz