cze 02 2006

taka jak wszyscy...


Komentarze: 3
zawsze myslałam, że nie mam problemów sercowych, bo tak sobie potrafię wmówić, a tu... wczoraj spotkałam tego, kogo kocham i nienawidze zarazem... zreszta sama nie wiem, co czuję... ale w moim sercu natychmiast pojawiło się tyle przekleństw (że aż tyle znam...!) i takie nerwy, że aż mnie nosiło. o co chodzi? sama z nim zerwałam... nie potrafimy normalnie rozmawiać, zawsze skończy się kłótnia. a ja taki pokojowy człowiek jestem... ciężko się wybacza komus, kto tego wcale nie chce i kto lubi cie nienawidzić:/ chciałabym jakos rozwiazać tę sprawę, bo nie lubię z kims trwać w stanie wojny, choćby utajonej. ale jak? on dla mnie nie znajdzie czasu a zbyt dumna jestem żeby się płaszczyć:P cholera, że też musiałam go spotkać:/// zepsuł mi humor na cały tydzień:(
jasno : :
03 czerwca 2006, 14:36
Miłość wieczna? Niekoniecznie..
03 czerwca 2006, 14:14
hahaha dzięki:) ale jak nie kochać jeśli się kochało? ponoć miłość jest wieczna... tylko to- to jest miłość bez namiętności, przyjacielska, taka tylko do poświęceń. a ja chyba za wysoko trzymam tą głowę...
03 czerwca 2006, 10:42
Nie przejmuj się, wyobraź sobie jakbyś go w ogole nie spotkała. Ja też mam taką osobę, tylko że, ja ją tylko nienawidzę. Kochać przestalam dawno temu. I też jest wojna i też są kłótnie. Chociaż właściwie to miało się już skończyć, prawda? Aj, różnie bywa. Grunt, żeby mieć zawsze podniesioną głowę (nie za wysoko, ale podniesioną:)) i czasem pojawiający się uśmiech. Trzymaj się ciepło!

Dodaj komentarz