Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02
|
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
Archiwum 02 kwietnia 2006
"Wszystko człowieka zawodzi, tylko jeden Bóg nie zawiedzie"-nawet tak prosty
człowiek jak Wysocki (w Lalce Prusa) to wie! I doszedł do tego prawdopodobnie
bez uwielbień, modlitwy spontanicznej, nowej ewangelizacji... Tak jak moje babcie na
przykład. Więc jak? Tradycyjnie? Bo mi taka wspólnotowa modlitwa jakos ostatnio nie leży...
Powiem to co chcę cicho, nie chcę klaskać przy piosence ani pokazywać bzdurnych gestów,
które niewiele znacza. Ogladałam ostatnio jakis dziwny film o religijnosci w Ameryce.
Spiewajacy bluesa o Jezusie, motele oblepione napisami: Jezus żyje, Jesus is coming...
Zielonoswiatkowcy lub inni "od Ducha" trzęsacy się w ekstazie albo wybuchajacy niepohamowanym
smiechem... W życiu dróg wiele jest, która wybrac, jak isć, nie wie nikt...
Ale czy dojdę do celu?