Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04
|
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
Archiwum 04 kwietnia 2006
byłam wczoraj na koncercie (jesli można nadać temu wydarzeniu tak szczytne miano) brata.
On własciwie to grał z kumplami tylko jeden kawałek gunsów- sweet child o'mine,
ale naprawde sa swietni!!! No, może basista zaniża im poziom...;P Ale to nieistotne.
ja jak zwykle jechałam na niego, wszystkie potknięcia mu wypomniałam, i nawet
nie pochwaliłam, a przecież jestem zachwycona! I wczesniej też tak mówiłam- że nie
wiem czy przyjdę, bo sama i tylko na chwilę... No ale w końcu zebrałam parę znajomych... Myslę tak sobie,
że gdyby ktos odnosił się do mnie tak jak ja do innych, to myslałabym, ze mnie nie lubi;P
a przecież tak nie jest... czemu nie potrafię być serdeczna? Ukrywam się pod pancerzem
zgryzliwosci. Przed czym? Dobra, ja wiem. Chciałabym to zmienić, ale to cholernie trudne
jest!