Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
31 |
01 |
02
|
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
Archiwum 02 czerwca 2006
zawsze myslałam, że nie mam problemów sercowych, bo tak sobie potrafię wmówić,
a tu... wczoraj spotkałam tego, kogo kocham i nienawidze zarazem... zreszta sama nie wiem,
co czuję... ale w moim sercu natychmiast pojawiło się tyle przekleństw (że aż tyle znam...!) i
takie nerwy, że aż mnie nosiło. o co chodzi? sama z nim zerwałam... nie potrafimy normalnie rozmawiać,
zawsze skończy się kłótnia. a ja taki pokojowy człowiek jestem... ciężko się wybacza komus, kto tego
wcale nie chce i kto lubi cie nienawidzić:/ chciałabym jakos rozwiazać tę sprawę, bo nie lubię z kims trwać
w stanie wojny, choćby utajonej. ale jak? on dla mnie nie znajdzie czasu a zbyt dumna jestem żeby się płaszczyć:P
cholera, że też musiałam go spotkać:/// zepsuł mi humor na cały tydzień:(